wir
chadzam nagi ubrany jedynie w wasze oczy
taplam się w krwistej brei ziemi
rozpuszczam się cukrem – pomieszany
a tu nic – zero odzewu
szaleńcze myśli nie będą już zniewolone pasami hipokryzji
uśpioną nocą wytłukłem wszystkie wizerunki
tysiąc kawałków lustrzanych oczu
leży u stóp mych
bycie nie-widzialnym bardzo mi schlebia
i łechce mile
aż orgazmy zakwitły na łąkach i drzewach
mentalni onaniści
wyjdźcie zza krzaków konwenansu
nastała jutrzenka Prawdy i Samogwałtu
Szanowni Państwo
nałóżcie maskę zroszoną potem porażki
bo widzę wasze TWARZE
fałsz z nich wyziera
i wije się wężem
przysięgając Hipokryzji
dozgonną wierność
gońcie dalej za monetą
bo wstyd tak stać z pustymi rękoma
drżącymi złotą febrą
czy ja jestem za granicą
że nikt nie rozumie
może słownik chyżo podsunę
ach ach ach
wiosna przyszła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz